"TARNOWSCY"

Admin

Już od pierwszego dnia samodzielnej pracy w "Anicie", Ryszard K. stał się prawdziwym postrachem dla jeżdżących na liniach tej firmy pasażerów. 12 kwietnia 2012 roku, bo o tym dniu mowa, po uzyskaniu pozytywnej rekomendacji od jednego z pozostałych kierowców Embarassed

, Ryszard K. otrzymał do zrealizowania kilka kursów na trasie Kąty - Wrocław. Redakcja Forum miała wątpliwą przyjemność przejechać się kursem z Kątów o 6:50, wraz z pozostałymi (w tym dziesięcioma stojącymi) niczego z początku nieświadomymi, zdążającymi o tej godzinie do Wrocławia podróżnymi. Nie sposób opisać towarzyszących nam wtedy szokujących, porannych wrażeń, ale mimo wszystko spróbujmy. Styl kierowania pojazdem przypominał początkującą L-kę, odprawa szła wyjątkowo mozolnie (chaotyczna obsługa kasy fiskalnej, ciągle zacinający się papier, niedociśnięta pokrywa), przez co na kolejnych przystankach rosło opóźnienie, brak jakiejkolwiek kultury osobistej (prezencję w tym momencie pomijamy), fotel obok zajmowała jego torba, z kolei na jednym z tylnych siedzeń leżała inna kasa, którą to dopiero po interwencji pasażerów Ryszard K. kazał sobie przynieść. W całym busie przerażeni, zbulwersowani pasażerowie dzielili się między sobą: "jak dzisiaj nie będzie miał wypadku, to będzie cud", "skąd ona [właścicielka firmy - przyp. red.] takich bierze?". Całkiem sporo na dobry start. Następne dni nie wskazywały na to, żeby miało być cokolwiek lepiej, mimo iż zarówno zniecierpliwieni takim stanem rzeczy pasażerowie, jak i zauważający, że coś jest nie tak, niektórzy inni kierowcy, wnosili o szybkie załatwienie problemu. Aby zatem naprędce obłaskawić bardziej wymagającą klientelę z linii do Wrocławia, Ryszard K. zamiast zostać natychmiast usuniętym z szeregów firmy, przeniesiony został na linię do Środy, gdzie obecnie codziennie serwuje korzystającym z przejazdów na tej trasie nowe, mrożące krew w żyłach przygody. Jako jeden z mnóstwa przykładów podajmy, iż w dniu 29 maja, wykonując jeden z ostatnich startujących z Kątów kursów, Ryszard K. według relacji czterech świadków, aż dwukrotnie spowodował poważne zagrożenie ich życia i mienia, poprzez skromnie mówiąc, totalnie nieodpowiedzialne zachowanie na drodze. Ale karkołomne manewry typu "nagła czołówka na TIR-a" nie są jedyną przywarą tego pseudokierowcy. W obszarze "kabiny" przez długi czas woził on istny śmietnik, bilety nieodebrane przez jednych pasażerów sprzedaje następnie innym, zapomina zatrzymywać się na przystankach (ale w zamian zatrzymuje się na życzenie w dowolnych innych miejscach), szukanie przystanków w kasie do dnia dzisiejszego sprawia mu problem, podobnie jak poprawna, przyjęta w normalnych firmach jako standard interakcja z klientem, nie zauważyliśmy też, aby kiedykolwiek sprzątał busa. Nierzadko zgaśnie mu silnik, zgrzytnie skrzynia biegów czy też spadnie na podłogę kasa, przepuści natomiast bez problemu osobę z miesięcznym, który nie chce się "odbić". Zgłaszane, także za pośrednictwem innych kierowców, rozpaczliwe postulaty o podjęcie właściwych działań permanentnie pozostają bez echa, więc prawdopodobnie szefostwo firmy, aby cokolwiek zareagować, czeka do pierwszego opłakanego w skutkach zdarzenia, tymczasem kierowca ten wciąż stanowi realną groźbę dla wielu ludzkich istnień, o znacznym nadszarpnięciu zewnętrznego wizerunku firmy nie wspominając.